sobota, 22 marca 2014

Wiosna w ogrodzie -czas na zmiany? :)

Pierwszy dzień wiosny powitał nas wspaniałą aurą. Błękitne niebo i promienie słońca to zdecydowanie to, na co czekałam już od dawna :) Korzystając ze sprzyjającej wiosennej pogody wytoczyłam swoje zaspane jeszcze zimowym snem ja do ogródka i tam właśnie wzięłam się za realizację wcześniej zaplanowanych prac.
Nie mam bladego pojęcia co z tego wyjdzie, bo mebel, który wzięłam na warsztat opiera mi się z całych sił, ale mam nadzieję,że satysfakcja z efektu ( który może za miesiąc będzie już widoczny :) ) będzie adekwatna do ogromu włożonej pracy.

Tak jest ! Na warsztacie znalazł się stary drewniany fotel bujany. W pierwszej wersji kilka lat temu miał służyć mojej siostrze i jej nowo narodzonej córeczce. Nieszczęśliwie został on wtedy "dopasowany" kolorystycznie do jej mebli i zmasakrowany farbą w kolorze bardzo ciemnego brązu. Farbą "niezdzieralną", nie poddającą się opalaniu tudzież preparatom do usuwania farb :) Nie pamiętam czym został konkretnie potraktowany, ale wiem jedno... taką farbą można by zabezpieczać nawet okręty hehe :)
Poniżej zdjęcia  z pierwszymi próbami walki :)



W międzyczasie szarpaniny z fotelem "popełniłam" jeszcze dwie stare ramy od marnych reprodukcji niespecjalnej urody obrazów, które w czasie sprzątania garażu zostały zakwalifikowane jako "do wyrzucenia" oraz przedziwaczną konstrukcję pseudo ozdobną do salonu wykonaną z uschniętych łodyg rdestu, sznurka, uschniętych koszyczków kwiatowych i odrobiny białej farby. Może nie jest to kunszt florystyczno dekoratorski z najwyższej półki, ale całość jakoś wtapia się chwilowo w miejsce, w którym zostało owe "dzieło" ustawione.


Nie wiem jeszcze gdzie zawisną ramy. Może nad naszym elektrycznym kominkiem, który też mam nadzieję w najbliższym czasie odmienić. Może na ścianie nad kanapą... na razie stoją sobie i czekają na swoje 5 minut.


I na koniec postanowiłam ustawić dekorację stolika, która wniosła wiosnę do naszego salonu.









środa, 19 marca 2014

Lata całe do nadrobienia ;)

Początki prowadzenia bloga będą dla mnie dosyć skomplikowane. Zanim postanowiłam go założyć wiele się działo w moim przetwórczo odtwórczo twórczym życiu :) Było malowanie na płótnie, był decoupage i masa innego ręką - dzieła :) Cierpię na zespół niespokojnych rąk ;) ciągle coś muszę robić tudzież przerabiać :) I choć marzy mi się chwila wytchnienia na kanapie z kieliszkiem wina i dobrą książką, to zwyczajnie nie potrafię tak spędzić nawet minuty. Wciąż mam za dużo do zrobienia. Ściany w salonie wołają już o odmalowanie. Może przy okazji pokusimy się o zmianę koloru ? Od dłuższego już czasu marzy mi się jaśniutki niebieski lub niebiesko-szary. Zastanawiam się nad kolorem polarne niebo z palety Dulux Colours of the world.
Paleta kolorów farby Dulux Colours of the world

Wypróbowaliśmy farbę z tej serii w kolorze szara poświata w naszej maleńkiej sypialni i sprawdziła się naprawdę dobrze. Warto podkreślić, że nasze 3 pokoje znajdują się na poddaszu domu w związku z czym mamy  w większości niskie ściany i ukośne sufity z oknami dachowymi. Ciężko wkomponować w takie pomieszczenia jakiekolwiek rozsądne meble. Niemożliwe dla nas było posiadanie dużej, pojemnej szafy. Zmuszeni byliśmy szukać innego rozwiązania. Ale o tym będzie w innym poście :)
Meble w salonie są klasycznymi meblami sosnowymi, które sukcesywnie własnoręcznie przerabiam. Szlifuję je pieczołowicie, maluję, lakieruję i wymieniam uchwyty. Je także kupuję na targach staroci czego wynikiem jest to, że w zasadzie każdy mebel ma inny kształt uchwytów. Zbliżona jest jedynie ich kolorystyka.
Dzisiaj pokuszę się o pokazanie naszego stolika, który zakupiony został jakiś czas temu przez moich Rodziców, a przechwycony przez nas kilka miesięcy temu. Zwykły sosnowy mebel wymagał sporo pracy i farby :) Poniżej zdjęcia mebelka w trakcie i po procesie przetwórczym :)

Dolna część stołu wraz z szufladkami została pomalowana farbą do drewna i metalu Dulux, natomiast blat polakierowałam lakierem Dąb średni połysk firmy 3V3.

Przy okazji dywan też podlegać będzie bezwględnej wymianie :) Mam już wybrane małe co nieco, ale zmuszona jestem "dawkować" fundusze, więc jeszcze troszkę musimy się pomęczyć z tym Panem supełkiem. :)

Skorupy z odzysku :)

Zawsze zastanawiałam się gdzie dziewczyny z blogów wnętrzarskich wyszukują te wszystkie bibelotki - filiżanki, kubeczki, słoiczki, dzbanuszki i inne drobiazgi bez których każde pomieszczenie to tylko ściany i meble. Przeglądając czasopisma tematyczne natknęłam się na całą masę reklam i ogłoszeń sklepów stacjonarnych i internetowych oferujących stylowe dodatki. Wszystko byłoby super fajnie...gdyby nie te ceny :) Jest mnóstwo rzeczy, które zawojowały moje serce i umysł, ale ich ceny skutecznie mnie od nich odstraszają. Postanowiłam więc znaleźć inne źródło tych cudnych "przydasiów". I tak gdy tylko nastają cieplejsze dni staram się regularnie zaglądać w kilka moich ulubionych miejsc, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodły i nie rozczarowały :) Za każdym razem wracam z nich z jakimś wyjątkowym ( nie zdarza się więcej niż jeden egzemplarz) skarbem. Poniżej kilka zdjęć wyszperanych za grosze rzeczy :)

Mini dzbanuszki, które są tak naprawdę szklanymi pojemniczkami do podawania leków :) Wyszperane w sklepie z odzieżą używaną i zakupione po 0,50 gr za sztukę :) 

Filiżanka z angielskiej kostnej porcelany- również wygrzebana w "używkach" za całe 8 zł :)

Brytyjski talerz z motywem średnicy około 20 cm. Kosztował też śmieszne pieniążki, bo 5 zł.

Dwa śliczne mleczniki oraz cukiernica :) Upolowane w zupełnie różnym terminie każde :)

A to już klasyczny rondelek zakupiony w Auchan na dziale AGD :) Służy mi jako doniczka na sezonowe rośliny cebulowe.

Lustro w starej żeliwnej ramie kupiłam od "niedzielnych sprzedawców" na bazarze na warszawskiej olimpii :)
Kosztowało 15 zł i było mocno zniszczone. Odmalowałam je farbą do drewna i metalu Dulux w kolorze białym :) Pojemniki z motywem swetra kupiłam na mega przecenie w Empiku w Centrum. Zaglądam tam wracając z pracy regularnie, bo często mają ciekawe rzeczy za połowę ceny.

Kubek do zaparzania herbaty z pokrywką. W środku ma wyjmowane sitko.

A to już ostatni zakup. Metalowa ramka na zdjęcia wysokości ok. 15 cm. Również pomalowana białą farbą do metalu i drewna Dulux.



wtorek, 18 marca 2014

Pierwsze koty za płoty... :)

No i stało się. Ku zaskoczeniu domowników i mojemu własnemu w końcu zdecydowałam się na prowadzenie bloga. O czym będzie mój blog? Something in white... czyli o moim marzeniu o białym, ciepłym, rodzinnym kącie. O godzinach spędzonych na dłubaninie mającej na celu tchnąć nowe życie w nasze stare sosnowe meble. O dniach spędzonych na poszukiwaniu sposobu wykonania, materiałów, narzędzi. O wspólnej pracy przy tworzeniu nowych elementów dekoracyjnych. A przede wszystkim o wielkiej frajdzie, jaką niesie za sobą samodzielne tworzenie czegoś z niczego :)